Po okresie świątecznych klasyków, które w tym roku królowały na stołach nieco dłużej niż zazwyczaj, miałam dość i potrzebowałam odmiany. A że akurat wtedy zrobiło się pioruńsko zimno, to był to dobry czas na coś pioruńsko ostrego. I tak oto między Świętami
a Nowym Rokiem zajadałam się Pad Thai’em <3
Piszę o tym dopiero teraz, bo dostarczył mi on wielu wyzwań… wyjątkowo nie chodziło o przepis, a o zdjęcie – czemu coś, co jest tak dobre, jest tak niefotogeniczne ;) ale dobrze – powiedzmy, że mamy to :) a że próbując zrobić „jako takie” zdjęcie, jadłam makaron przez dni parę, to już szczegół ;) nic to, że w związku z tym omijam wagę wielkim łukiem – w końcu ponoć mamy najlepszy czas na czynienie postanowień…
[one_third]składniki
- opakowanie makaronu ryżowego
(lepiej wybierz wstążki a nie nitki) - 2 łyżki oleju roślinnego
- 2 ząbki czosnku
- pół kostki naturalnego tofu
(opcjonalnie) - 2 jajka (opcjonalnie)
- garść kiełków fasoli mung
- garść orzeszków ziemnych
- 2 dymki lub pęczek szczypiorku
sos:
- 4 łyżki sosu rybnego
- sok z 1/2 limonki
- 3 łyżki pasty tamaryndowej
- 3 łyżki cukru
- 1 łyżka sosu sriracha
(lub 1/2 łyżki płatków chili)[/one_third]
[two_third_last]przygotowanie
przygotowujemy makaron zgodnie z przepisem na opakowaniu następnie przelewamy zimną wodą i odcedzamy
w tym czasie możesz wymieszać wszystkie składniki sosu – tak, żeby cukier się rozpuścił
na woku lub patelni rozgrzej olej, dodaj czosnek i podsmaż tofu pokrojone w kostkę i/lub rozmieszane jajka
po 2-3 minutach dodaj makaron i podsmaż go przez krótką chwilę, dodaj sos i trzymaj na średnim ogniu jeszcze ok. 3 minuty – mieszaj, żeby makaron się nie posklejał
danie podawaj z posiekaną dymką, szczypiorem, kiełkami oraz posyp posiekanymi orzeszkami ziemnymi (najlepiej tymi niesolonymi)
[/two_third_last]
SMACZNEGO!
1 komentarz
Wygląda przepysznie :) Uwielbiam połączenie makaronu ryżowego z orzechami ziemnymi.