Rzadko kiedy do gotowania inspiruje mnie ulica ;) co innego z modą, czy architekturą, ale jedzenie? stało się i w piątek po pracy wpadłam na „potykacz” jednej z warszawskich klubokawiarni, na którym widniał napis „alkolody”. Ubawiłam się! (z nazwy, bo sam pomysł zacny), ale że jechałam rowerem to jakoś nie skosztowałam, bo tak pod wpływem to nie wypada ;) No ale mamy najgorętszy sierpień w historii, okrzyknięty tym mianem, mimo, że nie dotrwał jeszcze do 10-tego dnia miesiąca, więc postanowiłam pomysł alkolodów zrealizować we własnej kuchni. No i mamy arbuzowe lody z lekko pikantnym imbirem i soczystą limonką. Nie same, bo w towarzystwie Jima Beam’a*. Jak na weekend przystało ;)
*oczywiście można przyrządzić lody bezalkoholowe lub lżejsze z dodatkiem cydru
- 1/4 ogromnego arbuza
- łyżeczka świeżo startego imbiru
- 50 ml Jeam Beam (może to być iny alkohol, np rum, jeśli ktoś nie jest fanem perfumy)
- limonka
- arbuza kroimy w kostki pozbywając się przy tym pestek
- blendujemy przez chwilę z dodatkiem imbiru oraz Jeam Beam
- przelewamy do foremek na lody
- do każdej foremki wkładamy pół plasterka limonki
2 komentarze
U mnie arbuz sprawdza się tylko pod „zwykłą” postacią, ale te lody wyglądają fantastycznie aż sama bym je zjadła :)
u mnie też znika zazwyczaj w wersji tradycyjnej, ale kupiłam takiego „byka”, że nie przejadłam, więc przerobiłam :)